sobota, 18 kwietnia 2015

ZAWIESZAM!

Przepraszam, ale naprawdę muszę to zrobić. :(
Zawieszam bloga, do odwołania. Nie wiem na ile, na pewno tu jeszcze wrócę. Na razie, będę swoim tępem, gdy tylko znajdę czas, pisać rozdziały. Napiszę to opowiadanie do przodu, a potem tu wrócę. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie... Został mi jeszcze jeden blog, z niego na pewno nie zrezygnuję, nigdy! Jak widzicie, nie wyrabiam się. Mam strasznie dużo na głowie ostatnio... Kocham to co robię, nie umiem zrezygnować z niczego, a już zwłaszcza z pisania opowiadań. Tak więc, do zobaczenia!
Jeszcze raz przepraszam!
Aprendi a decir "adios"...Nauczyłam się mówić "żegnaj"...
V.V. ✌✌

sobota, 11 kwietnia 2015

Chapter 3 - Esperanza Mia

Zawsze trzeba podejmować ryzyko.
Tylko wtedy uda nam się pojąć, 
jak wielkim cudem jest życie. 


Rozdział dedykuję My Live is Music :)

Miesiąc później

Tydzień temu oficjalnie otworzyliśmy Szkołę Muzyczno-Taneczną. Pierwsze egzaminy zostały już przeprowadzone, nauczyciele zatrudnieni, budynek przearanżowany.
Krócej - wszystko już gotowe. Chociaż jestem córką właścicieli, to mimo wszystko wszyscy traktują mnie równo, nauczyciele zwłaszcza. Jedynym problemm w dalszym ciągu pozostaje szkoła... Tak, chodzi mi o moje "kochane" liceum. Nasza szkółka prowadzona jest wieczorami, dzięki czemu każdy może do niej chodzić. Rodzice nawiązują najrużniejsze współprace - jednak nie polegają one na tym, co te z fitnessclub. Po prostu musimy jakoś się zareklamować, wypromować. Zdobywamy różnych producentów, sponsorów. Dzięki temu w zajęciach mogą uczestniczyć osoby, które nie mają wystarczającej ilości pieniędzy. Dostają w takim przypadku stypendium. Nawiązując takie współprace mamy też lepsze możliwości, np. regularne castingi. Dotyczą one najrużniejszych dziedzin - byleby artystycznych. Wczoraj, co wydaje mi się naprawdę niesamowite, nawiązaliśmy takową współpracę z Sony Music! Ta wielka, potężna wytwórnia, która współpracowała z takimi gwiazdami jak Béyonce, zawarło kontrakt z małą, dopiero rozwijającą się szkołą!

~

Przed chwilą skończyła się moja ostatnia piątkowa lekcja - gra na gitarze. Uczę się gry na tym instrumencie od kiedy tylko skończyłam 5 lat. Teraz, gdy spojrzę na moje pierwsze nagrania, gdy jako mała dziewczynka siedzę z tą wielką gitarą i pogrywam najprostsze melodie, nie mogę uwierzyć, że to naprawdę ja. Mała, wesoła, beztroska... Bez żadnych problemów. Nie to co dzisiaj. No cóż, czasu nie cofnę. Nawet nie zauważyłam, gdy stanęłam pod drzwiami. Drzwi były otwarte, co oznaczało, że rodzice są już w domu. Staram się im pomagać jak mogę, w końcu tyle dla mnie zrobili... Narzucili na swoje barki całą szkołę, podczas gdy kierują już naprawdę rozbudowaną siecią firm adwokackich.
-Hej mamo, hej tato. - Przywitałam się. Rodziców zastałam w salonie, przed jakimiś dokumentami. Gdy pracują nad czymś z firmy, robią to u siebie w biurze. Zaś gdy tyczy się to szkoły artystycznej, zasiadają w salonie. Twierdzą, że jest to nasze wspólne przedsięwzięcie, dlatego z każdą możliwą decyzją konsultują się ze mną.
-O, cześć Lodovica. Mamy dla ciebie dobrą nowinkę. - Oznajmiła mama. Przysiadłam się do stołu i zapytałam:
-O co chodzi?
-Kilka godzin temu dzwonił do nas Disney...
-Co? - Zapytałam zdziwiona.
-Chcieliby za pośrednictwem Pol-ka rozpocząć z nami współpracę.
-Naprawdę?! Chyba mnie nie wkręcacie? - Mama tylko pokręciła przecząco głową. - To wspaniale! Nie mogę w to uwierzyć... - Przytuliłam mocno rodziców.

~

Przechadzam się swobodnie po korytarzu. Właśnie panuje 10 minutowa przerwa między zajęciami. Za chwilę zacznę swoją ulubioną lekcję tańca. Postanowiłam przejść się do tablicy informacyjnej. To właśnie na niej są wystawiane najróżniejsze ogłoszenia, castingi, informacje dotyczące zajęć, zastępstw... Gdy dotarłam do wcześniej wspomnianego miejsca. Zastałam tam parę innych osób. Stanęłam pod tablicą i zaczęłam czytać. Dowiedziałam się o chorobie Rose, nauczycielki śpiewu, którą zastąpi jakiś nauczyciel z wymiany... Już miałam odejść, gdy pewne ogłoszenie przykuło moją uwagę. Otóż była to kolejna informacja o castingu. Ten był o tyle ciekawy, że za pośrednictwem Disney'a. Casting był do jakiegoś serialu pod tytułem "Esperanza Mia". Nie próbowałam swoich sił jeszcze w żadnym castingu, chociaż wielokrotnie byłam do tego zachęcana przez rodziców. Cieszę się, że na mnie nie naciskali, oraz że uszanowali moją decyzję. A może tym razem spróbować? Nie wiem... Muszę to przemyśleć. Nagle usłyszałam dzwonek, a że moje zajęcia są po drugiej stronie budynku, popędziłam pod wyznaczoną salę.

~

Za wami już 3 rozdział! Hm... Chyba łatwo się domyślić, że jeżeli jest casting... Ale! Nie, ja nic wam nie zdradzę! ;)
Nie długo zrobi się ciekawiej, a póki co, żegnam was!
Besos 😚
V.V. ✌✌

sobota, 4 kwietnia 2015

Chapter 2 - To będzie wspaniałe...

Gdy zastąpisz negatywne
 myślenie pozytywnym, zaczniesz
zauważać pozytywne skutki tej zmiany.





Rozdział dedykuję Pa Ti... :)

Wyjęłam płytę z odtwarzacza i w chwili, gdy ją chowałam do pudełka, usłyszałam otwieranie drzwi.
-Co ty tu robisz? - Zapytał jakiś chłopak. Był to jasnowłosy, zielonooki, na moje oko 19-latek.
-Em... Ćwiczę. - Powiedziałam, zdziwiona jego obecnością. 
-Ale szkoła jest zamknięta od ponad dwóch godzin. Nie możesz tu przebywać. 
-Ale to jest moja sala... - Wydukałam.
-Jaka twoja sala?! Co ty wygadujesz? Ta sala znajduje się na terenie szkoły tanecznej, nie może być twoja. To własność Fitnessclub. 
-Ale to pomieszczenie zostało wykupione przez moich rodziców, teraz ta sala należy do mnie.
-Masz jakiś dokument? 
-N-no nie mam przy sobie... A-ale jutro przyniosę!
-Trzymam cię w takim razie za słowo. Ale wolałbym, żebyś póki co opuściła ten budynek.
-I tak już wychodziłam. - Bąknęłam pod nosem, po czym zabierając torbę i magnetofon, wyszłam. Wróciłam do domu w dość kiepskim humorze... Jutro znowu szkoła, znów będę musiała znosić to samo... Ku mojemu zdziwieniu, rodziców zastałam w wyśmienitym humorze. 
-O, już jesteś córeczko. - Mama przywitała mnie ciepłym przytulasem.
-Tak... Co wy tacy weseli? - Zapytałam podejrzliwie.
-Mamy dla ciebie pewną niespodziankę... - W tej chwili trochę się przestraszyłam. Chociaż sama nie wiedziałam czego, to nabrałam pewnych obaw, podeszłam do tego z dystansem. 
-Otóż... - Zaczęła mama, a nastepnie spojrzała znacząco na tatę, dając mu tym samym znak, aby kontynuował. 
-Wiemy, jak bardzo ważna jest dla ciebie szkoła taneczna...
-I jak bardzo nie podobało ci się, gdy przejął ją właściciel fitnessclub... - Teraz naprawdę nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. 
-Dlatego wykupiliśmy całą szkołę, łącznie z resztą budynku, czyli częścią sportową, rekreacyjną i muzyczną. - Dokończył tata. Nie mogłam w to uwierzyć. Stałam przed nimi z szeroko otwartymi oczami, niedowierzając. 
-N-Naprawdę?! - W tej chwili rzuciłam się na szyję moich rodziców. Z emocji aż popłynęły z moich oczu łzy... Starłam je szybko, a gdy opanowałam w pełni emocje, oderwałam się od opiekunów. 
-A-ale jak... To was pewnie kosztowało fortunę... Dlaczego? - Pytałam. 
-Cena nie grała tu żadnej roli, najważniejsze jest dla nas twoje szczęście. - Stwierdziła mama.
-Na początek pozbędziemy się fitnessclubu, siłowni i szkoły muzycznej...
-Szkoła muzyczna może zostać. - Powiedziałam. Nie mam nic do szkoły muzycznej... W sumie do sportu i rekreacji też nie, ale jednak pierwotnie nie ma to nic wspólnego z tą dziedziną, do której chciałabym dążyć.
-Dobrze, tak więc zostanie. Budynek będzie podzielony na dwie części, czyli podobnie jak teraz jest podzielony na cztery.
-A nie lepiej, aby szkoła muzyczna i taneczna były ze sobą połączone? - Podsunęłam kolejną sugestię. - W końcu to jedna dziedzina, muzyka... Czemu nie mogłoby to wszystko być razem? Łączylibyśmy nasze wspólne pasje. Do śpiewu, jak i tańca. Współpracowalibyśmy.
-Tak, myślę że to bardzo dobry pomysł. - Wtrąciła mama, popierając to, co wymyśliłam. 
-Rzeczywiście... Jak już wiesz, my mamy wykształcenie zupełnie nie z tej półki... Dlatego zatrudnimy kogoś takiego jak Pani Ponte, będzie kilku nauczycieli prowadzący zajęcia. - Kiwnęłam twierdząco głową, na znak, że rozumiem i że się zgadzam. Wspólnie omawialiśmy wszystko przez kolejną godzinę, a z końcowego efektu jestem bardzo zadowolona. Nie mogę się doczekać uczenia się w tak wspaniałym miejscu. Wszystko rusza za miesiąc. W tej chwili będą trwać przygotowania, a potem nastąpi wielkie otwarcie. To będzie wspaniałe...

~

Witajcie! :)
Przepraszam, że taki króciutki...
Na początek chciałabym wam życzyć Wesołych Świąt Wielkanocnych! Na tym blogu nie będę miała okazji na to, dlatego:
Życzę wam wesołego i hojnego królika...
Dobrego jajka...
Spędzenia naprawdę miłych chwil z rodziną...
Oraz bardzo mokrego dyngusa! ;)
Akcja w opowiadaniu będzie się z rozdziału na rozdział bardziej rozkręcała...
Nie zdradzę wam noc, oprócz tego, że nie długo naszą bohaterkę czeka wyjazd do... Argentyny!!
Niedługo zaktualizuję zakładkę "Bohaterowie", a tym czasem zapraszam do uczestniczenia w ANKIECIE na blogu jortini-novel.blogspot.com
Niedługo zdradzę więcej szczegółów na ten temat. :)
V.V. ✌✌

sobota, 28 marca 2015

Chapter 1 - Kolejne marzenia znikają, nie dając mi nadziei.

Kiedy się czegoś pragnie, 
wtedy cały wszechświat sprzysięga się,
byśmy mogli spełnić nasze marzenie.

Rozdział dedykuję mojej pierwszej czytelniczce tego bloga, Victorii Evans. Dziękuję! :)

Jak na co dzień, stoję przed tym wielkim budynkiem, zwanym szkołą. Za 15 minut oficjalnie skończą się wakacje... Już za nimi tęsknię. Biorę głęboki wdech i, z lekkim wahaniem, naciskam klamkę. Gdy znajduję się już w środku, czuję lekką duszność spowodowaną tłokiem. Wszyscy kierowali się już na salę gimnastyczną, gdzie jak co roku, swą przemowę wygłosi dyrektor. Właśnie tam się teraz skierowałam. Na miejscu odszukałam swoją klasę i naturalnie, stanęłam z tyłu, odcięta od rozmów reszty. Starałam być niezauważalna, nie zwracając na siebie najmniejszej uwagi. Przez całą przemowę mi się to udało. Teraz pora skierować się do sali. Poszłam tam bardzo szybko, ponieważ czym prędzej się tam znajdę, tym prędzej zaznam spokoju. W tej chwili jest tylko większe prawdopodobieństwo zaczepienia mnie. Niestety, nie ma tak łatwo. Tuż przed salą, czekał tam on... Wysoki, potężny brunet, o jasnej cerze i niebieskich oczach. Spojrzał na mnie z krzywym, wrogim uśmiechem i zaczął się zbliżać. Chociaż wiedziałam, że to nie poskutkuje, próbowałam go zignorować.
-O, witamy księżniczkę. - Nie odezwałam się ani słowem, tylko ze spuszczoną głową próbowałam obok niego przejść. Złapał mnie za koszulę i przyciągnął z powrotem, na poprzednie miejsce. - O nie, nie, nie. Nie dam ci tak łatwo spokoju.
-Czego znowu ode mnie chcesz. - Nie zabrzmiało to tak, jakbym chciała... Mój głos był cichy, delikatny i piskliwy... Czyli taki, gdy jestem przepełniona strachem.
-Jak to czego? Nie wiesz? - Pokręciłam przecząco głową. - I się nie dowiesz. - Wycedził przez zęby i poszedł. Odetchnęłam z ulgą i udałam się do klasy. Usiadłam na moje stałe miejsce, czyli w ostatniej ławce pod ścianą. Gdy wszystkie ławki się zapełniły, nauczycielka wstała. U nas w klasie jest komplet, czyli dokładnie 32 osoby. W sam raz na te 16 ławek, znajdujących się w każdej sali.
-Dzień dobry moi mili. Już jutro, oficjalnie zaczniecie nowy etap w swym rozwoju. Będzie to już wasz trzeci rok nauki w liceum. Od razu zapewniam, że będzie to bardzo pracowity rok. Zapewne większość z was przystąpi do matury, która (...). - Dalej już nie słuchałam, ponieważ doskonale wiedziałam, co mnie czeka. Po godzinie żmudnego siedzenia w ławce, wreszcie mogłam udać się do domu. 

~

Gdy doszłam do mojego ukochanego domu, w którym wszystkie strachy wietrzeją, zdjęłam z ramienia torbę i usiadłam na kanapie. Rodzice są jeszcze w pracy, ale powinni wrócić za jakieś 2 godziny. Zbliża się 15, więc za 3 godziny muszę iść na trening. Muzyka, a w szczególności taniec, to coś, dzięki czemu jeszcze tu jestem. Właśnie to mnie trzyma przy życiu. Mimo że nikt nie chce mnie znać, jestem  prześladowana w szkole i nigdy nie zaznałam "słodyczy miłości", to czuję się szczęśliwa. Szczęśliwa, dzięki mojej pasji. Oczywiście, sytuacja którą przeżywam w szkole mnie nie bawi, a nawet bardzo krzywdzi, ale przywykłam do tego... Staram się na to nie reagować i w sumie wychodzi mi to coraz lepiej. 
Włączyłam telewizję i przełączyłam na kanał muzyczny. To mnie zawsze rozluźnia. Gdy usłyszałam refren Love Mi Like You Do, mimowolnie zaczęłam poruszać się w rytmie muzyki.
Chyba właśnie do tej piosenki będzie odnosić się moja nowa choreografia. Trenuję sama, bez trenera. Rodzice wykupili dla mnie małą salę taneczną, z której zawsze mogę korzystać. Zawsze, jednak trenuję w jednej, wyznaczonej mi porze, czyli o 18. Sala mieści się w dużym budynku, z którego składa się siłownia, fitnessclub, oraz szkoła tańca. Wolę tam przychodzić, gdy szkoła taneczna skończy lekcje i ją zamkną, nie czuję się wtedy taka skrępowana.
Miałam jeszcze bardzo dużo czasu, a szkoła znajduje się za rogiem, więc ruszyłam do swojego pokoju. Podeszłam do biurka i zdjęłam z niego "pamiętnik". Nie jest to tyle pamiętnik, co zeszyt w którym zapisuję teksty piosenek. Wolę go jednak nazywać pamiętnikiem, ponieważ moje piosenki mówią wszystko co czuję. Czyli tak naprawdę opisuję tam wszystko, co w zwykłym pamiętniku się pisze. Opowiadam, wyżalam się, traktuję go jak przyjaciela. Przyjaciela, którego tak naprawdę nie mam. 
Siadam wygodnie na łóżku i otwieram granatowy zeszycik. Ostatnio napisałam taki fragment:


Kolejne marzenia znikają, nie dając mi nadziei. Nie poddaję się, nie poddaję się... Im bardziej świat kręci się, tak Mój własny świat dalej trwa... To co mnie otacza, nie ma końca, Ponieważ żyję tak, że wszystko jest możliwe.

To, co tutaj piszę, jakby samo ze mnie wylatuje... Najpierw domaga się wyjścia, później emocje biorą górę i czuję, jakby to wszystko miało mnie rozerwać. Wtedy sięgam po zeszyt i tworzę... Tworzę to, co się działo we mnie nawet i miesiącami. Wcześniej nie chciało wyjść, a wtem już nie mam z tym problemu... To uczucie i teraz mnie rozkwiera. Biorę do ręki długopis, a kolejne słowa przelewają się na kartkę:
Podróżuję we wszechświecie. Odrodzona, przeżywając swoje marzenia, swoje marzenia... Ponieważ podróżuję we wszechświecie, Poszukuję tego co zaginęło, Przysięgam, że to zrobię...

Zamykam zeszyt, po czym odkładam go na półkę. Biorę moją sportową torbę i wychodzę. Rodzice już są, siedzą właśnie w salonie. Witam się z nimi i mówię że idę na trening, a następnie opuszczam dom. Mama i tata zawsze mnie bardzo wspierali. Przy nich jestem bardziej otwarta, zawsze wiedzą kiedy coś się stało. Jednocześnie staram się to ukrywać, nie chcę ich martwić swoimi kolejnymi problemami. Cieszę się, że mnie rozumieją... Nie tylko chodzi mi tu o szkołe i moich "prześladowców", ale także o moją pasję. Oni, pomimo że nigdy muzyką się nie interesowali, w miarę swoich możliwości chcą mi zapewnić w tym wykształcenie, przyszłość. Są znanymi we Włoszech Biznesmenami, posiadają bardzo dobrze rozwijającą się sieć firm, ich interes z dnia na dzień kwitnie. Zawsze ciężko pracowali i dążyli do tego. Cieszę się, że ich marzenia się spełniają... Może moje także się kiedyś spełnią. Wiem, że rodzice będą wtedy ze mnie dumni, będą się cieszyć moim szczęściem.
Nim się obejrzałam, doszłam do wielkiego budynku. Jak codziennie, ujrzałam ten cudowny, bardzo dobrze mi znany napis Dance team... Parę lat temu była tu tylko i wyłącznie szkoła tańca. Interes się bardzo rozwinął, ale właścicielka, pani Ponte, zachorowała na raka. Zawsze bardzo podziwiałam tą kobietę, jej całym życiem był taniec. Nigdy się nie poddała, walczyła do samego końca. Gdy już nie była w stanie samodzielnie prowadzić interesu, nawiązała współpracę z właścicielem największych sieci Fitnessclub. Po jej śmierci to on miał objąć w posiadanie cały interes. I udało mu się. 3 miesiące później był już właścicielem najbardziej pożądanej szkoły tanecznej w kraju. Ale czy to mu wystarczyło? Otóż nie. Budynek jest przeogromny, dlatego łatwo było go inaczej zarestaurować. Podzielił go na część taneczną, wokalną, sportową i rekreacyjną. Czy to nie jest śmieszne? Chciało mi się płakać, gdy dowiedziałam się, że Pani Ponte nie żyje. Wiedziałam, że to źle się skończy, ale też bardzo tęskniłam za tą pełną życia i radości kobietą. Teraz, bez niej, wszystko jest takie inne. No tak, uwielbiam muzykę, to teraz pytanie: "Czemu nie cieszę się z części wokalnej?"
Ponieważ, chcąc czy nie chcąc, to miała być szkoła taneczna, taneczny team, zespół. Pani Ponte napewno by nie była z tego zadowolona. Ale cóż, ja z tym już nic nie zrobię. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 17.55. Muszę jeszcze poczekać Z 15 minut, do czasu, gdy już nikogo nie będzie. Po upływie około 20 minut postanowiłam wejść do środka. Jak zwykle o tej porze, panowała zupełna cisza. Nie ryzykuję, nie jadę windą. Idę schodami na 16 piętro, gdzie znajduje się moja sala. Wyjęłam specjalną kartę, wsunęłam ją w wyznaczone miejsce, przejechałam, a gdy lampka zapaliła się na zielono, usłyszałam cichy chrzęst, oznaczający odkluczenie drzwi. Weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi i zapalając światło. Pomieszczenie było dość sporych rozmiarów, powiedziałabym nawet, że za duże jak dla mnie. Jasne panele na podłodze, trzy żółte ściany i jedna, którą okrywało lustro. U góry, na suficie, widniały reflektory, przywołujące wspomnienia ze szkoły, gdzie są takie same w salach. Na przeciwko mnie znajdowała się mała przebieralnia. Skierowałam się tam, przekręciłam kluczyk w zamku i zdjęłam torbę z ramienia. Przebrałam się w jeden z zestawów, w których lubię tańczyć. Ubieram się wtedy luźno, wygodnie, dlatego uważam, że te ubrania idealnie w tej chwili pasują. Wyszłam z szatni i zaczęłam małą rozgrzewkę. Rozciągnęłam się porządnie, a następnie mogłam już przejść do choreografii. Jak już wcześniej sobie obiecałam, było to coś do Love Mi Like You Do. Spokojne, pełne gracji, a jednocześnie energiczne i wyrażające tysiące uczuć. Zwykle jestem tu 2-3 godziny, więc będę miała jeszcze czas na dobre przećwiczenie układu. Włączyłam muzykę i dałam się ponieść tańcu. Gotowy układ powtórzyłam jeszcze 2 razy, po czym postanowiłam już wrócić do domu. Wyjęłam płytę z odtwarzacza i w chwili, gdy ją chowałam do pudełka, usłyszałam otwieranie drzwi.
-Co ty tu robisz? - ...

~

I... Napięcie rośnie, a ja, niedobra kończę rozdział. :p
Jak widzicie, Lodo jest nieśmiałą, bardzo małomówną i cichą dziewczyną. Ma wspierającą ją na każdym kroku rodzinę i coś, dzięki czemu czuje się szczęśliwa. Pasja, muzyka, taniec...
Spodziewaliście się czegoś takiego?
Pewnie myśleliście, że nasza Lodovica będzie pewną siebie, stąpającą po trupach de celu dziewczyną. :D
Jak na razie więcej opisu, rozmyśleń, etc. niż dialogu, akcji... To się jeszcze zmieni, ale puki co łapajcie takie o. :3
Jutro opublikuję obydwa LBA, za które bardzo dziękuję Victoria Evans i My Live is Music. :)
Obsada już w Polsce!! Przez cały ten czas, ze zbliżającym się Violetta Live, nie czułam tego "czegoś", a od nocy, którą spędziłam na asku VP, nie mogę wytrzymać! Gdy przeczytałam dzisiaj że już tu są i zobaczyłam pierwsze twitty, filmiki i zdjęcia, to moim ciałem wstrząsnęła euforia! XD
Tak się cieszę, pomimo że nie jadę na VL. Ale mam nadzieję, że spotkam kogoś z was na LodoTour. :)
Ok, nie będę się tu już rozpisywać, żegnam, do nexta.
V.V. ✌✌

niedziela, 22 marca 2015

Prologue - Wiesz, jak to jest spełniać marzenia?

Wiesz, jak to jest spełniać marzenia? Tak? W takim razie masz doskonale świadomość, jak piękne jest to uczucie. Teraz się pewnie zastanawiasz, cóż to za dziwne pytanie? Na co mi ta wiedza? Otóż przedstawię ci tu pewną historię... Mówić ona będzie właśnie o dążeniu do spełniania marzeń. Bo przecież nie można się poddawać, prawda? Zawsze trzeba trwać do końca.
Gdzieś na świecie, a dokładniej we Włoszech, żyje pewna dziewczyna. 21-letnia, czarno włosa, o bladej cerze i delikatnej posturze. Tak jak tysiące innych osób na świecie, ma wyznaczony w swym życiu cel, który chce wypełnić. No właśnie... Jak tysiące, a nawet miliony innych osób. Nie wszystkim się to udaje, czemu to właśnie jej ma się udać? Niektórzy nie mają tyle sił, by sprostać każdej przeciwności losu. Czy ona ją ma? O tym będziecie się mogli przekonać, kontynuując tą historię.

~

Witajcie kochani! :)
Tak, tak, oczy was nie zwodzą. Przed wami prolog mojego mowego opowiadania!
Zaciekawiło was? To bardzo dobrze!
Jednak odrazu informuję was, że nie będzie tu tak często rozdziałów, jak na moim drigim blogu:
jortini-novel.blogspot.com
Jeżeli ktoś go jeszcze nie zna, to serdecznie zapraszam. ;)
Rozdziały tam dodaję ci 2-3 dni.
Jednak skupmy się w tej chwili na tym opowiadaniu.
Troszkę się rozpisałam...
To do zobaczenia w nexcie! ;)
V.V. ✌✌